Читать книгу Brud онлайн
101 страница из 103
– Najciekawsze jest to, że podobno cały czas w przestrzeni publicznej działa człowiek, który jest za to odpowiedzialny, za tę zbrodnię, i ponoć zajmuje się też sprawą Służewca.
– Kogo ma pan na myśli?
– Ona mówiła o jakimś Oficerze. Mówi to panu cokolwiek?
– Nie, ale dziękuję za informację. Panie redaktorze, na tym musimy zakończyć. Jeśli nadal ma pan ochotę wracać ze mną jutro do Warszawy, to przypominam o zaproszeniu. Lądujemy w Modlinie, a potem jedziemy do centrum, więc moglibyśmy też pana podrzucić. Tymczasem proszę się u mnie rozgościć, posiadłość jest spora, miejsce do spania pan już ma, o wszelkie wygody zadba Krystian. – Skoneczny szybko i trochę nerwowo zakończył swoją wypowiedź i podał rękę Wiktorowi.
Przed willą czekał na Wiktora asystent Skonecznego.
– Odprowadzę pana do pokoju – zaproponował. Przez chwilę szli długim korytarzem do sypialni Zyberta.
– Wracam jutro z wami, ale jest wcześnie i chętnie rozejrzałbym się po tej części wyspy. Można tu gdzieś wyjść? – zapytał Zybert Krystiana, gdy stanęli przed drzwiami pokoju.