Читать книгу Niewierni онлайн
47 страница из 323
Wysiadł przy bramie Bab al-Jaman. Po jej drugiej stronie zaczynało się Stare Miasto. U ulicznego sprzedawcy kupił dwa kubki zimnego soku z limonki i przysiadł na kamiennym murku.
Mimo że w Jemenie czuł się jak w domu, tym razem tę harmonię zakłócały nieustanne myśli o Zuzie.
Niestety, nie zdążył przed wyjazdem ustalić, w której firmie pracuje, ale nie miało to większego znaczenia, skoro wiedział, gdzie mieszka. Był już gotowy z nią porozmawiać. Przeprowadzić najważniejszą rozmowę życia. Szykował się do niej przez cały czas. Miał przygotowane odpowiedzi na jej pytania. Miał też swoje pytania, ale jego wyobraźnia biegła uporczywie do chwili, kiedy wejdzie do jej mieszkania i zanim zaczną rozmawiać, będą się kochać. I ta myśl pozbawiała go panowania nad sobą, wyzwalała podniecenie, przez które tracił samokontrolę. Potrzebował potem sporo czasu, by wyzwolić się z uścisku tego marzenia i zacząć myśleć logicznie. Zaczynał się bać sam siebie.
Gdyby nie to, że Sajed polecił mu natychmiastowy przyjazd do Sany, byłby już prawdopodobnie po rozmowie z Zuzą. A kto wie, może byłaby teraz z nim, tu, w jego Arabii.