Читать книгу Kara to nie wszystko онлайн
62 страница из 63
Wyszła z pokoju. Ciągnęło ją na piętro. Szła cicho, żeby nie pobudzić dziewczynek. To nie swoje pociąganie nosem słyszała… Drzwi do sypialni Ewy były otwarte. Kasia weszła tam. Siostra nie leżała na łóżku. Siedziała przed toaletką. Porcelanowe dłonie, na których zwykle były pierścionki, przypominały choinkę w lutym. Biżuterię wyniesiono do lombardu. Ewa siedziała, gapiła się w smartfon i była cała zapłakana. Zobaczyła Kaśkę w lustrze.
– Skąd wiedziałaś…?
– Wydawało mi się, że ktoś mnie potrzebuje. Obudziłaś mnie.
– I ty niby masz aspergera? Dziecko diabła! Wynoś się, kurwa, i daj mi ryczeć w spokoju! – warknęła Ewa.
Kasia przestąpiła z nogi na nogę.
– Obudzisz dziewczynki. Chcesz pogadać?
– Nie mów mi, jak mam wychowywać dziewczynki. Nie mów mi, jak mam podejmować decyzje.
– Nic takiego nie robię.
– Nieprawda!
– Ewa, ty już podjęłaś decyzję. Inaczej byś nie płakała.
Ewa szarpnęła głową w nerwowym tiku:
– Jak ja nienawidzę tego domu!
Poszedł schodami. Czwarte piętro. Przez jakiś czas będzie unikał tej windy. Nie dlatego, że kojarzyła mu się z uczuciem duszności i z paniką. Nie, ze względu na Polę.