Читать книгу Zapiski z królestwa. 50 niesamowitych opowieści o angielskim futbolu онлайн
90 страница из 102
Jego największym atutem była umiejętność gry na wielu pozycjach. W tamtych czasach czymś zupełnie naturalnym było przesuwanie graczy do przodu. Innymi słowy, kiedy młodzi piłkarze stawali się ukształtowanymi zawodnikami i wychodzili z wieku juniorskiego, często stawiani byli na pozycjach coraz bliższych bramce przeciwnika. Z Frankiem było podobnie. W Stoke szybko zrozumiano, że mobilny „Chińczyk” jest w stanie wypełnić niemal każdą – poza bramką – lukę w składzie, toteż rzucano go po wszystkich sektorach murawy.
Dziennikarze „Daily Express”, dostrzegając jego nietuzinkowe umiejętności (w nielicznych filmikach, które można znaleźć na YouTube, widać, że kochał drybling), domagali się sprawdzenia go w reprezentacji kraju. Nie zdobywał zbyt wielu bramek, ale energia, jaką dawał drużynie, była w stanie napędzić także kadrę. Spekulacje prasy stały się bezprzedmiotowe, kiedy wybuchła wojna. Niewiele zresztą brakowało, by Frank Soo pojawił się nad Wisłą. Latem 1939 roku Stoke City przymierzało się do tournée po Polsce i Niemczech. Z oczywistych przyczyn nie mogło ono dojść do skutku.