Читать книгу Zapiski z królestwa. 50 niesamowitych opowieści o angielskim futbolu онлайн
92 страница из 102
„Brilliant”, „powerful football” to określenia, których nawet nie trzeba tłumaczyć, a którymi opisywano jego występy. Jeden z dziennikarzy „Liverpool Echo” nazwał go czymś „rzadkim jak chińska ceramika”, co akurat świetnie pasowało do Stoke, klubu o przydomku The Potters, czyli Garncarze.
Susan Gardiner, która napisała książkę The Wanderer, biografię Franka Soo, uważa, że piłkarz miał trudne życie w otoczeniu, w którym rasizm był rzeczą normalną, wręcz akceptowaną przez społeczeństwo. Twierdzi ona również, że sam Soo przyznał w latach 70., iż występów reprezentacyjnych mogło być więcej, gdyby nie „orientalna krew”, jak to określił. Zawsze był nazywany „Chińczykiem” i po pewnym czasie przestał na to zwracać uwagę. Starał się przekonać kibiców do siebie dobrymi występami na boisku.
Soo chłonął sport całym sobą. Kiedy liga nie grała, potrafił zajmować wysokie miejsca w lokalnych turniejach golfowych, o czym wspomina prasa z lat 30. (Soo as a golfer). To było domeną dawnych sportowców, którzy starali się uprawiać różne dyscypliny, dzięki czemu rozwijali się w swojej ulubionej. Ale nawet zawodowa piłka nożna w Anglii w czasie wojny musiała mocno ucierpieć. Frank pracował wówczas w fabryce opon Michelin, łącząc to z grą w Stoke City. W tamtych latach czymś naturalnym były gościnne występy w innych klubach, „Chińczyk” czarował więc publikę w Newcastle czy Chelsea. Dziennikarzom zaś opowiadał, że po zakończeniu wojny i kariery zostanie menedżerem… hotelu.