Читать книгу Sąd Ostateczny онлайн
3 страница из 55
Sny nie przejmują się kalendarzem ani pogodą. W snach o lataniu można w połowie stycznia unieść się wysoko w mroźnym powietrzu i nie odczuwać chłodu. Taki sen jest niczym skafander Iron Mana. Szybował teraz niespiesznie, lekko tylko korygując lot wzdłuż Długiej. Gdy przepłynęła pod nim Złota Brama, uniósł lewe skrzydło i opuścił prawe, a roziskrzona bezlikiem świateł mapa miasta obróciła się pod nim łagodnie. Opadał z wolna na granitowy bruk Targu Węglowego wypełniony rozkołysanym w takt muzyki tłumem. Skrzydła złożyły się z metalicznym westchnieniem i znikły pod grubym wełnianym płaszczem do kostek, skrojonym na podobieństwo napoleońskiego redingote. Nie zastanawiał się nad tym, że nie jest już nagi i nie czuje skrzydeł. Pochłonęło go omijanie roześmianych i rozgadanych ludzi szczelnie wypełniających plac parkingowy, na który tego dnia nie wpuszczono samochodów. Na stopach czuł miłe ciepło ciężkich sztybletów z juchtowej skóry.
Sny są ciągami obrazów, filmami podświadomości. Nic dziwnego, że podświadomość projektuje to samo, co słynni reżyserzy. Ciekawie byłoby poznać projekcje senne z czasów, kiedy nie było Hollywood. Jak wyglądał sen o anielskości w połowie piętnastego wieku? Pewnie podświadomość ówczesnych śpiących adaptowała obrazy, które oglądali w rzeczywistości. Senne anioły prostaków były bose i siermiężne, anioły możnych chełpiły się w ich snach szmelcowanymi zbrojami inkrustowanymi złotem. Fascynujące. „Sen jest projekcją zajęć mojego umysłu. Najwidoczniej tym zajmuje się mój umysł na jawie”, pomyślał.