Читать книгу Pogrzebani онлайн
88 страница из 92
Na kilku szyjach znalazła ślady stłuczenia, bardzo lekkie.
I kilka zadraśnięć, prawdopodobnie od noża, tylko na szyjach większych koni.
Wokół niektórych oczu widniały ślady otarć, co wskazywało, że głowy wleczono po twardej powierzchni.
Większość uszkodzeń powstała po śmierci, z wyjątkiem samej dekapitacji.
* * *
Potem, w miarę możliwości, spróbowała zidentyfikować zwierzęta.
Obce dotąd konie stały się konkretnymi jednostkami. W większości szyi tkwiły czipy.
Dzięki nim mogła poznać nazwisko właściciela i wprowadziwszy je do intranetu miejscowej lecznicy, ustalić wiek zwierzęcia oraz historię jego leczenia. Umożliwiono jej tymczasowy dostęp.
Większość przypadków zgłoszonych w poprzednim roku dotyczyła różnych stopni kulawizny. Można było się tego spodziewać, ale nie dlatego, że koniom nie dolegało nic innego, tylko dlatego, że niewiele ułomności ogranicza bardziej ich największą wartość: to, że można na nich jeździć.
Nie znano tożsamości właścicieli jedynie dwóch, niezaczipowanych koni; tych, których zaginięcia nikt nie zgłosił. Ich wiek można było ustalić tylko w jeden sposób: po zębach. Obydwa miały bruzdę Galvayne’a na bocznej ścianie górnych okrajków, zagłębienie, które powstaje, gdy zwierzę skończy dziesięć lat, i które wraz z wiekiem się wydłuża, by zniknąć, kiedy koń jest starszy. U jednego bruzda sięgała połowy okrajków, u drugiego nieco dalej. Biorąc pod uwagę stan pozostałych zębów oraz samej głowy, Cooper ustaliła, że pierwszy koń miał od siedemnastu do dziewiętnastu lat, a drugi dwadzieścia, dwadzieścia pięć. Zatem starsza dama. Dziwna myśl przyszła jej do głowy, ale ją odrzuciła. Żadnym sposobem nie mogła ustalić ich płci.