Читать книгу Pogrzebani онлайн
89 страница из 92
* * *
Umyła się nad zlewem. Miała suche gardło, nawet trochę obolałe, ale nie chciała jeszcze kończyć.
Obejrzała wszystkie szyje przez silne szkło powiększające, okaleczoną tkankę, jej grzbiety i bruzdy. Rzuciła więcej światła na szczątki. Każdy kikut miał znaki charakterystyczne, zarówno na ciele, jak i na kości. Agonia zaczęła się od poderżnięcia gardła, uszkodzenia miękkiej tkanki wewnętrznej, od czystego, zakrzywionego cięcia. Skóra, tchawica i główne naczynia krwionośne zostały rozpłatane. W kilku przypadkach doszło do lekkiego nacięcia chrząstki i kości, jednak bez względu na to, jakim ostrzem zabito zwierzęta, nie mogło ono poradzić sobie ze szkieletem. A niemal wszystkim przecięto kręgi szyjne.
Brudne, białe kości nosiły ślady ścierania. Miały sczerniałe końce, a przywierające do kręgów tkanki miękkie, grzbietowa i boczna, były wystrzępione i osmalone. Przyjrzawszy się uważnie, w kilku z nich Cooper znalazła małe fragmenty cieniutkiego drutu, co potwierdziło jej początkową hipotezę, że głowy zapewne odpiłowano. Jednakże biorąc pod uwagę fakt, że szyję przecięto nożem, i uwzględniając wygląd śladów na kręgach, uznała, że jest mało prawdopodobne, aby dokonano tego jakimś narzędziem elektrycznym. Stan tkanek i kości był podobny do tego, jaki widuje się po zabiegu piłką drucikową stosowaną w fetotomii albo czymś takim. Weterynarze starej szkoły używali ich kiedyś – obecnie czasem też – do rozczłonkowywania martwych płodów w kanale rodnym, odcinając im głowy i kończyny, aby dały się bezpiecznie wydobyć z łona matki. Dzisiaj obcinano nimi także rogi, a czasem podcinano krowom racice.