Читать книгу Niewierni онлайн
219 страница из 323
Kiedy wysiadł z samolotu w Warszawie, od razu włożył bejsbolówkę i okulary zerówki. Miał tylko podręczny baraż, więc nie musiał niepotrzebnie się wystawiać na ekspozycje kamer w hali przylotów. Widocznie ani ABW, ani żadne inne służby nie miały jego zdjęcia, skoro bez żadnych problemów od tylu lat przekraczał granicę. Odkąd podjął decyzję o przejściu na islam i włączeniu się do walki, zniszczył wszystkie swoje zdjęcia, których i tak miał niewiele. U dziadków w Ursusie pozostawił trochę swoich fotografii z dzieciństwa, i to tylko tych z ojcem. Nie mógł ich zniszczyć, ale do celów identyfikacyjnych raczej się nie nadawały.
Wyszedł przed terminal i kilka razy głęboko się zaciągnął rześkim powietrzem. Nawet nie przypuszczał, że tylko jedna nieprzespana noc i podróż samochodem do Adenu tak go wykończą. W końcu to nie pierwszy raz eksploatował swój organizm ponad normę i był do tego przyzwyczajony. Zwykła medytacja i ćwiczenia z falowania, jak nazywał Falun Gong, działały wyśmienicie na ciało i zmysły, dając mu wystarczająco siły, by przedłużyć dobę do siedemdziesięciu dwóch godzin. Ale tym razem było inaczej.