Читать книгу Bez winy онлайн
131 страница из 132
Wiedzieliśmy także, że nie musimy się zgodzić na zabranie Saszy, a wtedy otrzymamy propozycję adopcji innego dziecka. Nie poczytano by nam tego za złe, wiadomo bowiem, że w przypadku jakichkolwiek problemów lepiej od razu zrezygnować, niż przez następne lata zadręczać się w całkowicie dysfunkcyjnej rodzinie. Któż mógł to jednak przewidzieć? Nadto procedura kolejnej adopcji mogła się przeciągnąć. Często dochodziło do ich wstrzymywania. Rosja narzucała takie decyzje bezlitośnie, kiedy tylko w jednym z krajów docelowych pojawiały się problemy. Mogły one wynikać z niedopełnienia warunków umowy, nakazującej rodzicom składanie przez pierwsze trzy lata regularnych sprawozdań. Nie dało się ich za to pociągnąć do odpowiedzialności, ale utrudnić życie czekającym w kolejce – i owszem. To był element nacisku. Może i zrozumiały. Ale w rzeczywistości powodowało to, że się brało, co oferowano, starając się szybko zakończyć procedurę – nawet jeśli w głowie kołatały się ostrzegawcze głosy.
Słyszałem cały chór takich głosów, podobnie zresztą jak Alice. Byliśmy jednak znużeni i wyczerpani. Dotarcie do tego miejsca w Rosji okazało się ponad ludzkie siły. Oboje byliśmy u kresu wytrzymałości. Chcieliśmy mieć to wreszcie za sobą i rozpocząć nowe życie, rodzinne.