Читать книгу Bez winy онлайн
130 страница из 132
Stąd właśnie Rosja. Słobodskoj. Sasza.
Mieliśmy niezwłocznie podpisać wniosek adopcyjny, jeszcze w tym pokoju, bez możliwości rozmowy w cztery oczy. Mogliśmy również, jak nas zapewniono, wniosek wycofać.
Leżąc wieczorem w łóżku w pokoju hotelowym, mieliśmy wreszcie okazję otwarcie porozmawiać.
– Ten chłopak jest dziwny – oznajmiłem. – Coś z nim jest nie tak.
– Wydaje mi się opóźniony w rozwoju – odparła Alice. – Może słabo karmią te dzieci. Ale to da się nadrobić.
– Nie wierzę, że dzieci są kiepsko karmione. Większość z nich wygląda całkiem zwyczajnie – zauważyłem.
– Ale jako niemowlę był zaniedbywany. I oto skutki – upierała się Alice.
Co wiedzieliśmy o Saszy? Był dzieckiem siedemnastoletniej prostytutki, która nie uważała i zaszła w ciążę z klientem. Przez rok starała się zajmować małym, ale w pewnym momencie interweniowali pracownicy socjalni. Sasza był niedożywiony i opóźniony w rozwoju – stwierdzono w raporcie, który otrzymaliśmy w tłumaczeniu. Nie umiał zrobić nic, co potrafią normalne roczne dzieci, a to świadczyło o tym, że nikt się nim nie zajmował. W końcu sąd zdecydował o odebraniu prawa do opieki. Matka zgodziła się na oddanie dziecka do adopcji, czując przy tym, jak nas zapewniła tłumaczka, ogromną ulgę. Jeśli Sasza zostanie nam przekazany, nie będzie kwestionować wyroku przed jego uprawomocnieniem. Właściwie sprawa była przesądzona: byliśmy blisko celu naszych pragnień. Posiadania dziecka.