Читать книгу Kara to nie wszystko онлайн
4 страница из 63
Nadkomisarz Anna Wilk cieszyła się, że tym razem ominęło ją oglądanie trupa. Była dość stara, okrutna i ironiczna, żeby wyobrazić sobie ostatnie chwile właściciela yamahy. Jeśli chodzi o pozostałych uczestników wypadku, nic wyobrażać sobie nie chciała. Zbyt bolesny i obrzydliwy proces.
– Mężczyzna w osobówce jechał jako pierwszy. Widział prujący motor, a w lusterku tira. Zakładał, że z motocyklistą mogą być problemy, dlatego odruchowo zaczął zjeżdżać na pobocze. To prawdopodobnie uratowało mu życie. Mówił, że wydawało mu się, jakby spadł grad. Potem szyba się rozbiła, chciał dać po hamulcach, ale zrobił manewr unikający. Szarpnęło, poduszka wyskoczyła, szybko sflaczała, bo trafił ją pocisk. Cywilne volvo poszło na bok. Yamaha balansowała, ale się przewróciła, a po niej przejechał tir i mamy marmoladę. Balistyk zbiera dowody. Pociski 6 mm. Pneumatyk. Zapytajcie go zresztą sami. Bartek! – wydarł się Bargiel.
Podszedł do nich zasmarkany mężczyzna tuż po trzydziestce. Był ubrany w kurtkę moro i bojówki.