Читать книгу Sprawa 1569 онлайн
98 страница из 111
Bohrman uśmiechnął się, skinął głową i wypuścił jego dłoń. Zajął miejsce i rzucił spojrzenie prokuratorowi siedzącemu po przeciwnej stronie sali. Próbował przypomnieć sobie, co powiedział jego starszy kolega po fachu, gdy przegrał swoją pierwszą sprawę. Że dla obrońcy sprawa sądowa dotyczy tylko jednego człowieka: jego klienta. Prokurator zaś reprezentuje społeczeństwo i dlatego ciąży na nim większa odpowiedzialność. Stąd wzięła się nazwa: ciężar dowodu, onus probandi. I właśnie tego miała dotyczyć sprawa. Jako obrońca musiał zrobić wszystko, by osłabić materiał dowodowy. Być krytycznym. Zakwestionować dowody i uczynić z nich twierdzenia. Jeśli chciał zdobyć więcej takich klientów, jak Danny Momrak, musiał dać się poznać jako aktywny obrońca, by mówiono o nim „agresywny i rzutki”.
Minęły jeszcze trzy minuty. W końcu wybiła godzina dziewiąta. Drzwi za ławą sędziowską otworzyły się i do sali wszedł sędzia sądu rejonowego w towarzystwie dwóch współsędziów. Bohrman wstał jako jeden z pierwszych i usiadł jako jeden z ostatnich.