Читать книгу Sprawa 1569 онлайн
97 страница из 111
Cristian Bohrman wstał, żeby zająć się klientem. Chłopak powłóczył nogami i błądził wzrokiem po twarzach zebranych. Był blady. Spuścił głowę. Ktoś coś zawołał. Mecenas nie usłyszał słów, ale odwrócił się i spojrzał na pełną salę. Rodzice Tone Vaterland siedzieli z opuszczonymi głowami. Kolejne rzędy zajmowali przyjaciele i dalsza rodzina ofiary oraz publiczność. Matka Danny’ego zajęła miejsce prawie na samym końcu. Miała na sobie szary sweter. Bohrman liczył na to, że chłopak ją zauważy.
Ławki dla prasy pękały w szwach. Z wieloma dziennikarzami mecenas miał już okazję rozmawiać. Udzielał wywiadów i odpowiadał na pytania od chwili, gdy Danny trafił do aresztu. Niektórych uważał za przychylnych sobie, innych – za sympatyzujących z policją.
Zaczekał, aż strażnik zdejmie jego klientowi kajdanki. Dopiero wtedy uścisnął mu dłoń. Długo i mocno, żeby dodać Danny’emu otuchy i żeby chłopak odniósł wrażenie, że wszystko będzie dobrze.
– Jesteś gotowy? – spytał.
Chłopak wyszeptał twierdzącą odpowiedź.