Читать книгу Niewierni онлайн
273 страница из 323
Lebiedź wciąż stał odwrócony do nich tyłem, z założonymi za plecy rękami, i wpatrywał się na zmianę raz w jeden, raz w drugi koniec mapy, po czym zatrzymał wzrok na wysokości Chin i trwał tak chwilę w milczeniu.
Mógł sprawiać wrażenie wodza zatroskanego losami swojego kraju. Popowskiego jednak trochę drażniła ta jego poza. Wydawało mu się nawet, że wygląda jak Chaplin w Dyktatorze albo jakaś tandetna odmiana Aleksandra I. A generał przecież nigdy nie był śmieszny, tylko zawsze pełen dostojeństwa, roztropności i umiaru. Michaił był tego pewny i kiedy spojrzał na Siemionowa, z wyrazu jego twarzy odczytał jednoznacznie, że i w nim Lebiedź wzbudza głęboki szacunek. Skorygował więc natychmiast swoje pierwsze wrażenie i uznał, że jest małostkowy i niesprawiedliwy wobec swojego – przecież najlepszego – szefa. Po chwili zastanowienia był nawet zły na siebie, że znów go pokonała własna arogancja.
– No dobrze… – odezwał się po chwili generał. – Zaczynaj, Wania! – I wrócił do długiego stołu konferencyjnego.