Читать книгу Niewierni онлайн
86 страница из 323
– I tak mają od dziecka – ciągnął Karol, choć czuł, że powinien kończyć. – Później wierzą, że taki jest świat i że ludzie żyli współcześnie z dinozaurami, a islam, Chiny, Afryka to Atlantyda, która im zagraża i której nie rozumieją. I jest coraz gorzej, chociaż część zachodnich intelektualistów stara się nas zrozumieć… czasem z sympatią… to są nasi sojusznicy… ale decydują ci, którzy rządzą masami przed telewizorem…
– Raszid, idź i powiedz, żeby Ismail przyniósł herbatę – przerwał Sajed ku zaskoczeniu i satysfakcji Karola. – Potem pilnuj, żeby nam nikt nie przeszkadzał – dorzucił zupełnie abstrakcyjnie, bo było oczywiste, że i tak nikt nie mógłby im przeszkodzić.
Karol przyjął pozycję siedzącą, bo wiedział, że zaraz się dowie, po co Sajed ściągnął go tak pilnie do Jemenu. I chociaż spotkania odbywały się zawsze w luźnej i niewymuszonej atmosferze, to jednak Karol znał swoje miejsce w szeregu, a dyscyplinę cenił ponad wszystko. Kiedy czasami odzywała się w nim dusza białego człowieka, nie mógł wyjść ze zdumienia, jak przy braku poszanowania dla dyscypliny Baza może funkcjonować tak sprawnie.