Читать книгу 1793 онлайн
126 страница из 127
Norlin czuje, jak miejsce złości zajmuje rezygnacja. Brakuje mu żony i córek, ich zapachu i śmiechu. Na drugim końcu stołu siedzi Winge. Ma wychudzoną twarz, źrenice jego oczu robią się coraz większe. Norlin wzdycha i kładzie dłoń na leżącej przed nim złożonej kartce.
– Dziś rano dotarły do mnie wieści z Paryża. Moje źródła donoszą, że pojawiła się propozycja, aby królową wdowę postawić przed trybunałem rewolucyjnym. Chyba wiesz, czym to się skończy. Maria Antonina straci głowę, tak jak jej królewski małżonek. Tłum rzuci ich trupy na stos innych ciał zalegających groby dla tysięcy bezimiennych ofiar, które poniosą śmierć na gilotynie. Idą mroczne czasy, Cecilu.
Winge odpowiada łagodnym tonem:
– Sam kiedyś powiedziałeś: po co my w ogóle robimy to, co robimy, jeśli nie z tego powodu?
– Jak zwykle masz rację. Nie spierajcie się z Cecilem Wingem, bo on zawsze ma rację. Tak o tobie mówią w sądzie i na uniwersytecie. Stanie się tak, jak sobie życzysz. Teraz jednak pozwól mi napisać list do Reuterholma. Zamierzam uniżenie kupić sobie trochę więcej czasu i uprzedzić jego wybuch złości, zanim gazeta trafi do sprzedaży.