Читать книгу Grzeszna i święta онлайн
2 страница из 42
Marcin dorastał w małej miejscowości pod Grójcem. Trauma z dzieciństwa zaważyła na jego dorosłym życiu. Matka w obawie przed tym, by syn nie powielał błędów ojca, nigdy o nim nie wspominała. Sama jednak też nie potrafiła natchnąć Marcina siłą, wiarą w siebie i sprytem, który powinien cechować każdego mężczyznę mającego w przyszłości zaopiekować się jakąś zagubioną kobietą.
Jak to zwykle w życiu bywa, drogi ludzi przecinają się, splatają, wiążą… Czasem są to więzy trwałe, na całe życie. Czasem jednak, tak bywa częściej, splecione są one ze zbyt taniego materiału, utkanego w pośpiechu. A czy można liczyć na to, że przejdą próbę czasu, skoro ludziom wciąż brakuje wiary i nadziei, a przede wszystkim chęci do żmudnej pracy nad końcowym efektem dzieła?
Matka od dzieciństwa wpajała Ani, że dobry człowiek u boku to dla każdej kobiety cel sam w sobie.
– Mężczyzna nie musi być przystojny, niech będzie wielkoduszny, ciepły. Niech wraca po pracy do domu, opiekuje się dziećmi – zwykła mawiać, gdy córka przyprowadzała kolejnego przystojniaka, który poza tradycyjnym powitaniem nie umiał wykrzesać z siebie niczego więcej.