Главная » Grzeszna i święta читать онлайн | страница 6

Читать книгу Grzeszna i święta онлайн

6 страница из 42

– Skoro już się spo­tka­li­śmy, to może mógł­bym mieć do sąsiadki prośbę? – pyta­nie Mar­cina wyrwało Annę z transu.

– Słu­cham? Nie, dzię­kuję. Jak pan widzi, pora­dzi­łam sobie sama.

– Chyba mnie pani nie zro­zu­miała – kon­ty­nu­ował Mar­cin, nie­zra­żony chwi­lo­wym roz­ko­ja­rze­niem Anny. – Chcia­łem zapy­tać, czy byłoby wiel­kim nie­tak­tem, gdy­bym zapro­po­no­wał pani przej­ście na ty? W końcu tyle nas już łączy… – skwi­to­wał z roz­bra­ja­ją­cym uśmie­chem.

– A, tak, oczy­wi­ście, Ania jestem, Anna Dar­czyń­ska.

– Mar­cin Maliń­ski, miło mi. To teraz nie odmó­wisz mi chyba, Aniu, gdy zapro­szę cię do Wedla na cze­ko­ladę? To takie ide­alne miej­sce, żeby usta­lić plan odwetu na wan­da­lach, któ­rzy śmieli pod­nieść rękę na nasze samo­chody.

Anna poczuła, że jeśli za chwilę nie odmówi i nie uciek­nie, to wyj­dzie na łatwą pannę, która daje się pod­ry­wać pierw­szemu lep­szemu face­towi w garażu. A jed­nak nie zro­biła tego. Nie odwró­ciła się na pię­cie, nie skie­ro­wała kro­ków w stronę windy, lecz bez­wol­nie, jak naiwna siksa, podyk­to­wała Mar­ci­nowi numer tele­fonu.

Правообладателям