Читать книгу Grzeszna i święta онлайн
3 страница из 42
Anna jednak, jak każda młoda kobieta, żyła nadzieją na wielką miłość. Nadzieja ta z wiekiem słabła, stawała się bezsilna jak stara panna, której pozostały już tylko wspomnienia szczęśliwego dzieciństwa. Trwało to do momentu, aż skończyła trzydzieści lat. Październik miał odmienić życie Anny i, jak się później okazało, odmienił.
Rozdział I
W poniedziałek Anna obudziła się za późno. Kolejna impreza z piątku na niedzielę coraz dotkliwiej uświadamiała jej, że czas dorosnąć. Po weekendzie przeważnie bolała ją głowa i miała kaca moralnego.
– Cholera! – przeklęła w duchu, bo była pewna, że nie zdąży. Wzięła szybki prysznic, wrzuciła na siebie jedwabną koszulę, dżinsy i zbiegła po schodach do garażu. Nie bez powodu zwykło się mawiać, że nieszczęścia chodzą parami. Jej oczom ukazał się samochód, jednak nieco odmieniony. Przednią maskę zdobiła zrobiona gwoździem rysa w kształcie litery „Z”.
Jakiś pieprzony Zorro! – pomyślała sobie i zamiast do pracy pojechała na policję. Tam jednak tylko utwierdziła się w przekonaniu, że nie należy walczyć ze stereotypami, bo w gruncie rzeczy mają one wiele wspólnego z prawdą. Zła wróciła do domu. Po drodze wstąpiła jeszcze do supermarketu, bo wiedziała, że najlepszym sposobem, żeby dotrwać do końca tego feralnego dnia, będzie filiżanka gorącej czekolady popijana w towarzystwie Leonarda Cohena. Zapadając się w nowym fotelu, marzyła o choć jednym dniu wolnym od życia. Z marzeń wyrwał ją dzwonek do drzwi, który już od jakiegoś czasu obiecywała sobie wymienić. Jego dobijający dźwięk powtórzył się jeszcze dwa razy, zanim zdecydowała się otworzyć.