Читать книгу Afekt онлайн
143 страница из 145
Teraz przez moment było podobnie.
– Co z tobą, Zordon?
– Nic. Zastanawiam się, dlaczego sąd rejonowy dla Woli jest na Bemowie. Przecież dla Śródmieścia jest przy Marszałkowskiej, a…
– Ale dla Mokotowa jest na Woli – przerwała mu Joanna. – Warszawska logika. Czego nie rozumiesz?
Nie dane mu było odpowiedzieć, bo przez bramę na teren sądu wjechał lexus Żelaznego. Najwyraźniej Artur nie musiał zaciskać pasa na tyle, by przesiąść się do nieco tańszego auta – kiedy jednak wysiadł, sprawiał wrażenie wprost przeciwne. Miał tani, źle zawiązany krawat, a koszula, marynarka i spodnie wydawały się nieco za duże i pochodzące z ubiegłego wieku.
Podszedł do dwójki prawników, podczas gdy towarzysząca mu Piechodzka trzymała się z dala.
– Niezły kubraczek – oceniła Chyłka. – Twój pradziadek byłby z ciebie dumny.
– Mnie też miło cię znów widzieć.
– W dodatku podoba mi się, co zrobiłeś z włosami. Jak sprawiłeś, że wychodzą ci z nosa?
Kordian się zaśmiał, a na twarzy Żelaznego pojawiło się napięcie.
– Może wystarczy tych czułości – powiedział, patrząc na wejście do jednego z budynków sądowych. – Zaczynamy?