Читать книгу Balsamistka онлайн
68 страница из 73
Jego żona od razu to wyparła. Nie przyjęła do wiadomości, że ciało na torach należało do Izy. „To nie ona”, pokazywała Danielowi zdjęcia z rodzinnego albumu. „Zobacz, przecież ona tak nie wygląda”. Mówiła o Izie w czasie teraźniejszym, zachowywała się tak, jakby dziewczyna żyła, mieszkała razem z nimi, uczestniczyła w codziennych sprawach. Na stole stawiała dla niej talerz, prasowała jej sukienki, rozmawiała z nią, dzieliła się własnymi przemyśleniami albo zabierała do galerii handlowej na zakupy. Daniel wiedział, że żona, by nie czuć otchłani rozpaczy, zamieszkała we własnym świecie, w którym wszystko było jak dawniej. Nie zmieniło się w nim nic, nie było feralnego dnia, nie doszło do wyjścia Izy z domu na spotkanie z chłopcem, do którego nigdy nie dotarła.
Nie miał pojęcia, skąd później, gdy już zaczęła do niej docierać smutna prawda, Kamila brała siłę na roztaczanie wizji, że Iza pewnego dnia wróci do domu, a dni, kiedy jej nie było, skurczą się do kilku godzin.
– Nasza córka żyje – przekonywała, gdy tylko próbował jej delikatnie wyjaśnić, że Iza została pochowana i ma swój grób, na który ona, matka, może pójść, by zapalić światełko. Zawsze zapalała tylko na grobie swojej matki. – O czym ty mówisz? Nasza córka żyje.