Главная » Chodząc w Tatry читать онлайн | страница 27

Читать книгу Chodząc w Tatry онлайн

27 страница из 40

Małe są Tatry i krótka ich historia. Wciąż w nich i w niej na innych wpadamy. Rzadko kiedy góry są jedynym czy podstawowym wymiarem naszego istnienia. Często duchowo istotnym, emocjonalnie gorącym. Dlatego inność tam doświadczana nie jest błaha i nie daje się zbyć. To jeden z tatrzańskich problemów, w który, chcąc nie chcąc, wciąż się wbijamy. Wspinamy się, napieramy, a ściany jakoś nie ubywa. Coś to znaczy, coś to nam mówi. Co?

W mokrą jesienną niedzielę gliniastymi drogami dojechaliśmy do Dzianisza. Niemiłosiernie zabłoceni zatrzymaliśmy się przy kiosku, by piwem zgasić żar. Jak się na rowerze po grapach walczy osobliwie, kiedy mokro jest i grząsko, wtedy żar w środku, we wnuku rośnie i nic nie znaczy temperatura na zewnątrz.

Pijemy więc piwo. Chwilę później na ławeczce obok przysiedli dzianiszanie, bo właśnie skończyła się msza. Byliśmy jak z dwóch planet. Popijamy grzecznie, aż wreszcie jeden z nich wyraźnie zadziwiony pyta: „Chce się to tak?”. Jakie otwierające pytanie! Jak zachęca do rozmowy, jak wiele możliwych odpowiedzi. Antropologia pod Tatrami praktykowana. Ćwiczenia z liną, nartami, rowerem. Chce się.

Правообладателям