Читать книгу Śpiewaczka онлайн
34 страница из 80
– Ja nie wiem, czy kropnęłam. Być może ktoś jeszcze tam był.
– Pewnie krasnoludki. A kim ty w ogóle jesteś?
– Śpiewam w operze.
– Ooo! Nieźle! To dlatego taka dama z ciebie. Ja się znam na ludziach.
Eliza nie odpowiedziała, tylko spojrzała na zakratowane okno, które od zewnątrz było przysłonięte matowym, ale przepuszczającym światło tworzywem. Dało się przez nie zobaczyć jedynie niewielki skrawek nieba.
– Przyzwyczajaj się, że świata to ty sobie stąd nie pooglądasz – rzuciła Rena, po czym spytała: – Masz faceta?
– W tej chwili nie.
– Taka dupa i nie ma faceta?
– Tak się złożyło.
– No i dobrze. Faceci to szumowiny.
Renie postawiono zarzut zabójstwa konkubenta. Tłumaczyła, że drań groził jej śmiercią, wyzywał i bił. Ona starała się nie być mu dłużna, ale była od niego słabsza. Podczas ostatniej awantury uderzył ją z taką siłą, że upadła i rozcięła sobie głowę. Gdy próbowała tamować krwotok, kopnął ją w brzuch i kazał jej zdechnąć. Uznała wtedy, że miarka się przebrała. Pociągnęła z gwinta kilka łyków wódki, wzięła toporek i z całej siły dziabnęła go w czoło.