Читать книгу Brud онлайн
6 страница из 103
W świetle latarni dostrzegła natomiast twarz mężczyzny w płaszczu.
Zamarła.
Doskonale ją znała.
ssss1
WARSZAWA
CZERWIEC, TRZYDZIEŚCI TRZY LATA PÓŹNIEJ
– Bomba w górę i ruszyły! – Huk wystrzału i szczęk otwieranych bramek poprzedziły narastający tętent kopyt. – Tysiąc trzysta metrów w tej gonitwie, na prowadzeniu Easy Way, tuż za nim Balerina, na trzeciej pozycji Jurgos! – W głosie spikera słychać było podniecenie. Stopniowo udzielało się ono widzom, którzy coraz liczniej gromadzili się przy barierkach oddzielających tor od strefy dla kibiców. Jak zawsze podczas ważnych gonitw na Służewcu parter i restauracja w strefie VIP pękały w szwach. Międzynarodowe towarzystwo tłoczyło się przy wyjściu na odkrytą widownię.
Miliarder Waldemar Skoneczny nie mógł wybrać lepszego miejsca na spotkanie w sprawie zakupu Toru Służewiec. Z niewielkiego tarasu biznesmen oraz jego goście, Bułgar Borys Bojkow i Szwajcar Hans Vogl, spokojnie obserwowali tor i rosnący wokół niego tłum fanów wyścigów, który w końcu wypełnił całą przestrzeń między barierkami a wybiegiem. Atmosfera była przyjazna, choć w tle wyczuć można było pewne napięcie, charakterystyczne dla sytuacji, w których w grę wchodzą wielkie pieniądze. Naprawdę wielkie.