Читать книгу Dziennik śmierci онлайн
47 страница из 108
– Racja – przyznała Slater i w tej samej chwili w kieszeni jej kurtki rozległ się dzwonek komórki. – Przepraszam.
Odeszła kilka kroków od wykopu i odebrała połączenie.
– Jesteśmy na miejscu – rozległ się w słuchawce głos Kennetha Morgana, szefa ekipy techników. – Zaparkowałem za twoim samochodem. Powiesz mi, jak tam trafić?
– Zaczekajcie, przyjdę po was.
Gęste zarośla i nierówne skaliste podłoże całkowicie uniemożliwiały dojazd do miejsca, w którym znajdował się grób. Furgonetki wydziału zabójstw i radiowozy policyjne zostały przy Dunsmore Canyon Trail, a ekipa musiała przenieść cały sprzęt włącznie z reflektorami, narzędziami do kopania i generatorami prądotwórczymi. Zbliżała się 23.30, kiedy technicy zabezpieczyli teren i przystąpili do pracy.
– Użycie dźwigu nie wchodzi w rachubę – oświadczyła Slater. – Będziemy musieli z powrotem zamknąć skrzynię, żeby nie nasypać do środka ziemi, i wyciągnąć ją ręcznie.
Hunter i Garcia domyślali się takiego obrotu sprawy.
– Czekając na ciebie, rozejrzeliśmy się po okolicy, żeby sprawdzić, czy ktoś nie zostawił tu jakichś śladów – powiedział Hunter. – Miejsce jest odludne, więc gdybyśmy cokolwiek znaleźli, choćby niedopałek papierosa, gumę do żucia, papierek po cukierku albo butelkę po wodzie, byłoby wielce prawdopodobne, że zostawił je sam sprawca. Kimkolwiek jest ten człowiek, musiał tu spędzić sporo czasu, zwłaszcza że wrócił, żeby wykopać ofiarę i pochować ją ponownie.