Читать книгу Czerwony jeździec онлайн
118 страница из 123
Za takim spojrzeniem można skryć, co się tylko chce. Tylko co? Co?
– Zauważyliście, że Perłowy żył ponad stan?
– Jak to?
– Mówiliście, że nie zamierzacie mnie wodzić za nos.
– Doskonale wiem, co znaczyło żyć ponad stan w minionych czasach. Kompani, Villa Rodé, chórzystki albo baletnice. Ale jak to wygląda teraz…
– Wydawać więcej, niż się zarabia. Kupować wytworne bibeloty. No a z kobietami to tak samo.
Zajcew ze zdziwieniem zauważył, że rewolucja nie wprowadziła tu żadnych innowacji.
Batorski się zamyślił.
– Jeśli Perłowy miał jakieś szemrane znajomości poza szkołą, to podtrzymywał je tylko poza szkołą.
– Nie mieliście nic przeciwko temu, że instruktor KKUKS-u sobie dorabia?
– Przepraszam?
– Występuje jako powożący.
– Jeśli byłbym przeciw, to nie byłoby tu po nim śladu. Aktywność podejmowana na hipodromie nie przeszkadza mu w jego tutejszych obowiązkach. Nie przeszkadzała – poprawił się. – Przeciwnie. Dawało mu to więcej praktyki jeździeckiej. A przy tym jeździec to nie jest szofer, od startu do mety i do widzenia. Jeździec jest trenerem. Pracuje z koniem, odkrywa jego potencjał. Zdobywa nowe umiejętności. I korzysta z nich tutaj.