Читать книгу Czerwony jeździec онлайн
81 страница из 123
– A, wróciłeś. Myślałam, że już pobiegłeś na służbę. – Pasza stanęła w drzwiach za jego plecami.
Jej ton jasno wskazywał, że nie spodziewała się Zajcewa.
– Zaspałem.
– Matriono, co tak siedzisz? Do sanatorium przyjechałaś czy co?
Kobieta podskoczyła, zupełnie nie wiedząc, co ze sobą zrobić, po czym wykrztusiła:
– Miłego dnia.
I wybiegła.
– Zamieć tutaj na początek! – krzyknęła za nią Pasza. – Wieśniaczka – westchnęła nieco wyniośle – czego się po takiej spodziewać! Ale twoją marynarczynę już wyczyściła – powiedziała łagodniej. – Ona w ogóle jest czysta, porządna dziewczyna, żadna łajza. Tyle że ze wsi. Ale się przyuczy.
Zajcew włożył swoją marynarczynę, wyczyszczoną nie wiadomo po co przez jakąś bliżej nieokreśloną Matrionę.
– Paszo, kto to jest?
– Matriona.
– Nie kręć mi tutaj. Kim są te kobiety, które tu łażą?
– One nie łażą – odpowiedziała wymijająco Pasza.
– Paszo!
– Na mnie też już pora! Nie mam czasu! Ty jesteś milicjant, nic ci nie zrobią. A mnie wywalą z roboty. Ech, chłopaku!
– No?