Читать книгу Czerwony jeździec онлайн
79 страница из 123
– Paszo, co tu się wyrabia? – zapytał całkiem serio.
I dostrzegł w oczach Paszy coś całkiem nowego.
– Nie wiem – odpowiedziała po prostu. I dodała po chwili, z przestrachem albo tylko tak mu się wydawało po wszystkim, co wydarzyło się w ciągu dnia: – Nie wiem.
Zajcew machnął ręką. Jutro, wszystko jutro. Przy świetle dnia i świetle rozumu. Zobaczył jedynie zamykające się drzwi. Zdjął marynarkę. Spodnie osunęły się na podłogę. Nie pamiętał, czy zdążył wyplątać ręce z koszuli. Przewrócił się na bok i zasnął.
ssss1
I tak by nie zdążył – ani zagrzać wody na kawę czy herbatę, ani nawet napić się wrzątku. Zajcew zmniejszył strumień wody, napił się prosto z kranu. Ciecz miała typowy leningradzki posmak. Wszystko jedno, byle tylko nie burczało w brzuchu, póki nie pójdzie do stołówki.
Wyszedł z łazienki, roniąc krople wody. Ustawieni w kolejce sąsiedzi posłali mu niechętne spojrzenia. Przybyło kolejnych zasępionych i nieskorych do porannej rozmowy twarzy.
– Ładnie to tak się wpychać? – zapytał jakiś głos, bardziej dla porządku.