Читать книгу Niewierni онлайн
76 страница из 323
Raszid był bezgranicznie oddany Sajedowi, który wykorzystywał jego lojalność jak bufor z otaczającym go światem. Nie ufał nikomu tak jak Raszidowi, chociaż wcale go nie cenił. Już po krótkiej rozmowie widać było, że jest on ociężały umysłowo, i z punktu widzenia potrzeb Sajeda była to prawdopodobnie jego jedyna zaleta.
Jeżeli Sajed tracił kogoś z pola widzenia choć na jeden dzień, to zakładał, że ten ktoś zdradził. Wyłączeni z tej zasady byli członkowie jego klanu i ci, którzy nie mieli rodzin. Nie byłoby niczym dziwnym, gdyby Sajed wcale nie był w górach, lecz siedział w pomieszczeniu obok i słuchał rozmowy Raszida z Safirem. Uznawszy, że jakiś szczegół mu nie odpowiada, że w zachowaniu Safira jest coś dziwnego, podejrzanego, z pewnością kazałby mu czekać do jutra, a może dłużej. Mógłby go w ogóle nie przyjąć albo po prostu kazać go zabić. Dużo zależało od tego, co w takiej sytuacji podpowie mu Allah.
Nigdy się jednak nie zdarzyło, żeby Karol musiał czekać na niego dłużej, niż było to przyjęte. Sajed zresztą nie umawiał się na określoną godzinę, nie tylko dlatego, że w Jemenie wydawałoby się to dziwne i niezrozumiałe, ale również dlatego, że był bardzo zajęty sprawami Bazy. Dużo też się modlił, a jako pobożny muzułmanin nigdy modlitwy nie przerywał.