Читать книгу Niewierni онлайн
77 страница из 323
Karol nawet nie wiedział, ile Sajed ma lat. Wyglądał na trzydzieści siedem, może czterdzieści dwa. Jak na jemeńskiego Araba był bardzo wysoki, mierzył ponad metr osiemdziesiąt pięć, i dosyć szczupły. Miał wyjątkowo jasną karnację i ładne, regularne semickie rysy. Czasami można było odnieść wrażenie, że jest nawet jakąś odmianą Osamy.
Sajed był człowiekiem wykształconym i dało się to wyczuć już po kilku chwilach rozmowy. Ukończył socjologię na Uniwersytecie Al-Azhar w Kairze i zrobił doktorat w Oksfordzie. Wiele lat mieszkał w Europie i dużo podróżował. Nigdy nie chodził do żadnej medresy i swoje zrozumienie islamu czerpał z samokształcenia i uważnego wsłuchiwania się w słowa sunnickich duchownych meczetu Al-Dżami al-Kabir w Sanie, chociaż odkąd objął dowództwo jemeńskiej Bazy, rzadko tam bywał i poświęcał się głównie samodzielnej medytacji.
W jaki sposób i kiedy trafił do Bazy, pozostawało tajemnicą, a Karol nigdy nie próbował go o to pytać. Właściwie nawet się nad tym nie zastanawiał, bo wiedział, że myśli człowieka widać w jego spojrzeniu, ruchu, geście i prędzej czy później mógłby powiedzieć o jedno słowo za dużo. O ile w Europie czy Ameryce mało kto zwracał na to uwagę, o tyle pustynni Arabowie potrafili odczytywać ten język bezbłędnie.