Читать книгу Niewierni онлайн
80 страница из 323
– Tatarzy to kto?
– Sunnici – wyjaśnił krótko Karol, bo Raszid miałby trudności ze zrozumieniem historii Mongolii i Chin. – Przed drugą wojną światową mieli nawet swoją kawalerię w Wojsku Polskim, a na czapkach półksiężyc…
– Ciekawe! – skomentował Raszid i zaczął upychać w ustach liście khatu. – Z Taizz… hm? – zachęcał niezobowiązująco, zachwalając jakość produktu.
Gdy skończył, wyciągnął się wygodnie na podłodze, podpierając ręką głowę. Nie wykazywał już zainteresowania polskimi Tatarami, skupiony w oczekiwaniu na bliski efekt działania khatu.
W zasadzie żucie tej rośliny powodowało rozluźnienie, pobudzenie i spadek apetytu, jednak w przypadku Raszida miało tylko ten pierwszy efekt. Karol, odkąd przeszedł na islam, nie przyjmował tej używki, bo uważał, podobnie zresztą jak Sajed, że jest to sprzeczne z Koranem. Podchodził jednak do tego tolerancyjnie, bo bez khatu Jemen po prostu by nie istniał.
Kiedyś zapytał profesora Ahmeda al-Husajna, jaki wpływ może mieć odwieczne narkotyzowanie się niemal całego społeczeństwa jemeńskiego na kształt kultury i sztuki, a szczególnie wiary. Profesor odpowiedział w sposób iście salomonowy: sztuka Jemenu, różnorodna, abstrakcyjna i czasami surrealistyczna, jest nieporównywalna z żadną inną, kultura – bogata i niepowtarzalna jak Wadi Hadramaut czy Sana, a wiara w Allaha gorąca i tak bezgraniczna, jak powinna być, choć niepozbawiona pogańskiej wolności. Takie, w jego swobodnej ocenie, mogłaby mieć skutki konsumpcja khatu, sam jednak, jak podkreślał, należał do tej niewielkiej części społeczeństwa, która zachowuje abstynencję, i to z powodów nie tylko religijnych, lecz także osobistych.