Главная » Balsamistka читать онлайн | страница 35

Читать книгу Balsamistka онлайн

35 страница из 73

Zbliżała się do akademika, w którym mieszkała z Ewą od roku, gdy deszcz nagle się przyczaił. Zwolniła kroku, wystawiła twarz w stronę nieba. W jednej sekundzie zrozumiała, że chmury nad nią są zdradzieckie. Po chwili przerwy deszcz przeszedł do ofensywy, najpierw kapiąc drobnymi kropelkami mżawki, a potem przybierając postać ulewy, przed którą nie miała się gdzie schronić. Mogła tylko biec przed siebie lub iść. Deszcz szumiał, opowiadał – był preludium do historii, która miała się wydarzyć.

– Przepraszam, mogę zabrać kubek i talerze? – Monikę z zamyślenia wyrwał męski głos.

Otworzyła oczy. Siedziała w hotelowej restauracji, nad nią stał kelner. Podziękowała i sięgnęła po kubek z resztką zimnej już kawy. Wiedziała, że mogłaby spędzić przy tym stoliku resztę poranka, w spokoju, bez popędzania. Postanowiła dać sobie jeszcze minutę. Znów zamknęła oczy. Słyszała słabnące rozmowy i oddalające się kroki. Kiedy ponownie podniosła powieki i zbierała się do wyjścia, kątem oka zobaczyła, że w restauracji oprócz niej została tylko ta chuda kobieta. Wciąż nic nie jadła, za to przyglądała się jej wzrokiem tak przenikliwym, że Monikę przeszył dreszcz. Pośpiesznie wyszła przed hotel. Ulica Roosevelta była zalana słońcem. Zapowiadał się kolejny ekstremalnie upalny dzień. Spojrzała w niebo. Błagam o deszcz, pomyślała, o siarczysty deszcz.

Правообладателям