Читать книгу Balsamistka онлайн
62 страница из 73
Z pokoju rzecznika wychodzili w milczeniu. Gdy opuścili posterunek policji, Monika zauważyła, że Grzegorz jest śmiertelnie blady.
– Wszystko w porządku?
– Tak. – Kiwnął głową i nabrał powietrza. – Nie.
– Oddychaj. Masz wodę. – Monika wyjęła butelkę z torebki.
– Dzięki. Nie. Poczekajcie – zdążył powiedzieć i zniknął w krzakach.
Niemal w tej samej chwili dobiegły ich odgłosy puszczanego potężnego pawia.
– Przepraszam. – Grzegorz po powrocie był wyraźnie zmieszany.
– Grzesiek, luz. Każdy ma prawo porzygać się po usłyszeniu tych wszystkich informacji i obejrzeniu takich zdjęć. Ja też miałem mdłości. – Tomek poklepał go po plecach. – Lepiej już?
– Zdecydowanie. Ale wszystko razem to jakiś koszmar. Te morderstwa. Wciąż widzę te zdjęcia.
– Ja też. – Piotr był wstrząśnięty i nie odzywał się przez długą chwilę. – Monika, naprawdę uważasz, że te morderstwa są powiązane?
– Nie wiem. Tak tylko powiedziałam. A on uznał, że wiem więcej, więc powiedział więcej. Ale nie wszystko. Coś pominął. Czuję to. – Monika się zamyśliła. – Poza tym cholernie podejrzane jest to, że te dwie historie zbiegają się w tym samym miejscu. W nocnym klubie.