Читать книгу Balsamistka онлайн
59 страница из 73
Po nagraniu inspektor zachowywał się tak, jakby spotkanie dobiegło końca.
– Możemy dowiedzieć się czegoś więcej? Zobaczyć kilka zdjęć?
– Ofiar?
– Tak.
Zagryzł usta. Zastanowił się chwilę. W końcu poprosił sekretarkę o przyniesienie teczek.
– Tu są zdjęcia ofiar. Jesteście na to gotowi? – zapytał, kiedy młoda kobieta o martwej twarzy położyła je na blacie biurka. – Ostrzegam, są drastyczne.
Monika poczuła, jak oblewa ją zimny pot, a nogi robią się jak z waty.
Ciała mężczyzny, a właściwie jego kawałków, na większości zdjęć nie było widać. Jedynie worki na śmieci i wystającą z nich rękę. Z teczki wysunęło się jeszcze jedno zdjęcie – z odciętą głową, zaszytymi wargami i wydłubanymi oczami.
Ciało szesnastolatki było sine, miało sporo nacięć. Jej twarz była niewinna i niemal dziecięca. Dziewczyna leżała przywiązana do starego, zardzewiałego łóżka, jej nadgarstki i stopy owinięte były sznurkiem, zaciśniętym tak, że po zdjęciu w miejscach, gdzie był, zostały sine wgłębienia. Ale na szyi dziewczyny nie było sznurka. Były za to czerwone i sine ślady. Została uduszona. W domku nad jeziorem. Upiornym, starym domu skleconym z desek po beczkach. Stał tam podobno od dekad, zarośnięty w środku chwastem i trawą. Praktycznie niewidoczny, przykryty kopułą krzewów i drzew. Okolica wokół była pusta. Nikt nie wie, do kogo należał, od lat był porzucony, a pierwszy właściciel dawno temu zmarł. Może już potem nie należał do nikogo, niszczał i czasem był przytuliskiem dla bezdomnych albo meneli. A teraz, po przeczesaniu lasu i okolicy, znaleziono w nim dziewczynę.