Читать книгу Łowca cieni онлайн
25 страница из 128
Zmieniają się pory roku, mijają lata.
W dzielnicy Klara nie ma już śladów po dawnej nędzy. Stare domy stopniowo znikają, zastępują je wysokie, jasne budowle śmiało strzelające w niebo. Nikt nie cierpi głodu, dzieci nie chorują na gruźlicę ani odrę. A smród śmieci i nieopróżnianych wychodków już dawno się ulotnił.
Pod koniec lat pięćdziesiątych w policji zaczynają pracować kobiety i jakby przypadkiem wszystkie zostają umieszczone na Bagnie, ponieważ w innych okręgach brakuje dla nich „wygód”. Policjanci w spódnicach, jak są nazywane, budzą sporą sensację. Kobiety mają takie same uprawnienia jak męscy funkcjonariusze, jednak zamiast w bagnety są wyposażone w pałki.
Podobnie jak większość kolegów sierżant Cederborg nie cierpi policjantek. Ponadto nie rozumie, dlaczego akurat Klara musi dźwigać cały ciężar przemian – to mało solidarne podejście ze strony innych okręgów. Związek zawodowy sztokholmskiej policji, Kamraci, reprezentuje takie samo stanowisko. Twierdzi nieugięcie, że kobiety nie mają czego szukać w policji. W każdym razie jako czynne funkcjonariuszki. Zwłaszcza w patrolach ulicznych, z powodu znacznie mniejszej tężyzny fizycznej. Nie powinno się też im pozwalać jeździć w radiowozach, ponieważ mogą rozpraszać swoich kolegów kierowców – jak by to wyglądało, gdyby on zboczył z drogi dlatego, że uległ urokowi koleżanki?