Читать книгу Wzgórze Wisielców онлайн
31 страница из 110
– Przepraszam za ten hałas. Pracujemy dla urzędu miasta. Otrzymaliśmy zgłoszenie, że w tym mieszkaniu przebywa dziecko, które jest samo i być może coś mu grozi. Czy może to pani do nas dzwoniła?
Sygnalista zadzwonił pod numer alarmowy, ponieważ instytucje podległe ratuszowi nie prowadziły dyżurów telefonicznych w weekendy. Normalnie w takich przypadkach na miejsce wysyłało się najpierw policję, ale dziś ani jeden funkcjonariusz nie był dostępny, sprawa krążyła więc w systemie, aż trafiła na biurko Didrika. Po drodze jednak zagubiły się namiary na zgłaszającego.
Kobieta zrobiła minę, jakby Freyja o coś ją oskarżała. Pokręciła głową.
– Nie. Dopiero wróciłam do domu. I niczego nie zauważyłam. – Jej starannie umalowane oczy zwróciły się na egzotyczny kwiat w dużej donicy, która ich rozdzielała. Ze sposobu, w jaki na nią patrzyła, można by wnioskować, że roślina wyznacza granicę, poza którą nic złego nie zdoła się przedostać. Skrzyżowała ręce na piersi. – Jest pani pewna, że macie właściwy adres?