Читать книгу Wzgórze Wisielców онлайн
35 страница из 110
– Chcę do domu – powtórzył płaczliwym głosem.
– Oczywiście, zabierzemy cię do domu. – Unikając gwałtownych ruchów, Freyja przykucnęła i jej twarz znalazła się naprzeciwko twarzy chłopca. – Jak masz na imię?
– Siggi.
– Witaj, Siggi. Czy jest tu ktoś dorosły, z kim moglibyśmy teraz porozmawiać?
– Nie. Jestem sam i chcę do domu. Tu nie jest mój dom.
Freyja zareagowała rzeczowo, jakby mały chłopiec przebywający bez opieki w cudzym mieszkaniu był czymś całkowicie normalnym.
– No dobrze, to gdzie mieszkasz?
– W Islandii.
Freyja się uśmiechnęła.
– Ja też. Ale gdzie w Islandii?
– W Rejkiawiku. To miasto. Ma burmistrza.
– Dobrze się składa. – Freyja wskazała na swojego towarzysza. – To jest Didrik. On pracuje dla burmistrza. Czy możesz całkiem otworzyć drzwi, żebyśmy weszli do środka? Didrik ma rysunek orła na ramieniu. Może ci go pokazać, jeśli chcesz. – Podczas jednej z poprzednich wizyt domowych Freyja była świadkiem, jak Didrik, żeby wywabić spod łóżka małego chłopca, który się tam schował, podwinął rękaw koszuli i pokazał dziecku swoje tatuaże. Chłopiec był szczególnie zachwycony widokiem orła, który z rozpostartymi skrzydłami szybował pośród innych kolorowych wizerunków.