Главная » Brud читать онлайн | страница 92

Читать книгу Brud онлайн

92 страница из 103

– Dowody?

– Mam, nawet kopię faktury i biletów. – Biznesmen się uśmiechnął.

– Po co to panu?

– Mnie do niczego, ale panu by się przydało, prawda?

– Chce pan mi to dać?

– I tak, i nie… – zrobił krótką pauzę. – Chcę, żeby chociaż jeden dziennikarz obiektywnie relacjonował to wszystko, co się będzie działo wokół Służewca.

– I w zamian ten dziennikarz otrzyma nagranie i dowody? – Zybert uniósł brwi. – To korupcja!

– Nie, to pana szansa. Obaj zyskujemy i, co najciekawsze, pokazujemy, jacy jesteśmy szlachetni. – Na twarzy Skonecznego pojawił się kpiący uśmiech. – A teraz poważnie, wiem, że konkurenci nie cofną się przed niczym. A jak każdy, kto potrzebuje zabezpieczenia swojego biznesu, mam właśnie taki drobiażdżek. Potrzebuję dobrej, uczciwej i rzetelnej prasy. Wokół siebie i firmy. Dam to panu za darmo, dzień po przetargu. Warunek jest jeden. Nie pójdzie pan za stadem baranów.

– Co dla pana znaczy uczciwa i rzetelna prasa?

– To samo co dla pana, nie robię tajemnicy ze swojej przeszłości, niczego od państwa nie chcę. Choćbym miał tysiąc agencji PR-owych, nie zrobią one dla mnie tyle, co uczciwy dziennikarz, za jakiego pana uważam. Wie pan, wglądu do mojej teczki domagają się wszyscy, od polityków opozycji po rządzących. Historycy IPN już dawno określili jej wartość jako małą, ale nie chcą jej ujawnić z sobie tylko wiadomych względów… Zresztą i tak niewiele by z tego wynikło – powiedział Skoneczny i sięgnął po dzbanek z wodą i plastrami cytryny. Pytająco spojrzał na Wiktora, jednak dziennikarz tylko pokręcił głową w milczeniu.

Правообладателям