Читать книгу Pogrzebani онлайн
3 страница из 92
– Tam je znaleźliśmy. – Farmer spochmurniał.
Alec spojrzał na zegarek. Sześć po siódmej.
Wkrótce wzejdzie słońce.
Poszli dalej, w ciszy zakłócanej jedynie brzęczeniem much i odległym pobekiwaniem zaniedbanych owiec w ciemności.
– Jean się wyprowadza. Słyszał pan?
– Kto?
– Jean… – Farmer zmarszczył brwi. – Ta z końca drogi. Sprzedaje farmę i się wyprowadza.
– A tak, Jean… Widziałem tablicę.
Alec przejeżdżał tamtędy w drodze na mokradła. Duża farma, dwa razy większa od tej, ziemia, zwierzęta i ludzie w dużo lepszym stanie. Nie znał Jean. Nie znał prawie nikogo z tej okolicy. Kolejny dowód na to, że tu nie przynależał.
– Wyprzedają się i jadą do rodziny – dodał farmer. – Przynajmniej tak mówią.
– Chyba widziałem ich kilka razy w mieście. – Dochodzili do zbiornika, do wodnego uśmiechu. – To oni robili te przekąski? Pyszne: zmielona kiełbasa z cynamonem. Jadł pan? – Alec strząsnął muchę z twarzy.
– Nie. Jestem jaroszem.
– Naprawdę? Moja żona też przestała jeść mięso kilka lat temu i…
– Nie – powtórzył farmer i rozmowa ustała.