Читать книгу Pogrzebani онлайн
5 страница из 92
Chwycił pęk włosów i zaskoczyła go ich waga i szorstkość. Podniósł je wyżej i przesunął po nich dłonią, co chwilę zaciskając palce. Na dole, na końcu zwoju, wyczuł ciało i kość.
Ostrożnie położył włosy na ziemi. Słońce pięło się coraz wyżej. Było tam coś jeszcze.
Coś czarnego, o niemal plastikowym połysku, cienki półksiężyc zmatowiałego na krawędzi białka. Leżało i patrzyło ponad jego ramieniem.
Oko, duże smutne oko wystające z ziemi.
Alec wstał i cofnął się.
– Moja córka je znalazła – powiedział farmer. – W ogóle nie powinna tu przychodzić…
Alec poświecił latarką. Było ich więcej. Jedne zakopano blisko siebie, inne w oddaleniu. Krążył wokoło, aż znalazł wszystkie. Chodził tam i z powrotem, pokonał ze trzydzieści metrów.
Naliczył szesnaście głów. Każdą zagrzebano oddzielnie, każdej odsłonięto jedynie maleńki skrawek skóry, każda patrzyła w słońce tylko jednym okiem. Jedną zakopano nieco płyciej i ta przynajmniej miała szyję. Trudno było powiedzieć, ile ciała kryło się pod powierzchnią ziemi.