Читать книгу Pogrzebani онлайн
6 страница из 92
Wszędzie roiło się od śladów stóp – jego, farmera i bez wątpienia córki. Nie uprzedzono go. Nic o tym nie wiedział.
– Kto to mógł zrobić? – wychrypiał farmer i szybko zamrugał. – Kto mógł…
Alec gwałtownie podniósł wzrok i poczuł w gardle smak żółci. Niebo pojaśniało jeszcze bardziej. Czerwień szerzyła się jak pożar, błękitniały chmury. Chociaż w trzcinach wciąż darły się świerszcze i brzęczały muchy, po martwych oczach nie pełzał ani jeden owad. Jakby coś je odstraszało.
Kilkaset metrów dalej stał kamienny dom.
– Kto tam mieszka? – spytał Alec.
– Nikt.
Alec zmrużył oczy. Dom wyglądał jak samotnia.
– Widział pan kiedyś coś takiego? To jest…
Groteskowe.
Piękne.
– Nie. A pan?
Alec pokręcił głową, cofnął się i znów spojrzał na włosy. Dopiero teraz dotarło do niego, że są to same ogony.
– To jest morderstwo – powiedział cicho farmer. – Niech pan tylko spojrzy. Niech pan spojrzy.
Tak naprawdę było to jedynie przestępstwo, celowe uszkodzenie mienia.
Jeśli uznasz, że coś nie jest człowiekiem, możesz zrobić niemal wszystko.