Читать книгу Pogrzebani онлайн
7 страница из 92
Alec znów zerknął na dom, ciemny, zimny i odległy.
– Czy zna pan kogoś, kto może chować do pana urazę? Kto mógłby chcieć zrobić panu krzywdę?
Farmer uśmiechnął się sztucznie.
– Nie licząc mojej żony? Nie, nie… Dogaduję się z ludźmi. Zawsze się dogadywałem. – Umilkł. – Co mam z tym zrobić?
– Trzeba wezwać weterynarza. – Alec wstał. – Jeśli się da, zrobić sekcję zwłok. Nie dotknę ich, dopóki nie dowiemy się czegoś więcej…
– Nie stać mnie na to.
– Nie będzie pan musiał nic…
– Poza tym ktoś je zakopał, prawda? Konie same się nie zakopują.
– A to błoto? Kiedyś było tu bagno, więc może… Nie wiem, może weszły tu jakoś i…
– Nie – uciął krótko farmer.
Alec spojrzał w dół, na oczy. Gdyby nie to, że się nie poruszały, sprawiałyby wrażenie żywych.
Wyjął telefon, żeby zrobić kilka zdjęć. Na początek musiały wystarczyć.
– Niech pan nie wpuszcza tu innych zwierząt. Niech pan je gdzieś zamknie albo…
– A właściciel?
– Czego?
– Ich. – Farmer skrzywił się i machnął ręką. – Tego.
Alec spojrzał na głowy i podniósł wzrok.