Читать книгу Pogrzebani онлайн
81 страница из 92
Nie mógł jej powiedzieć, że już raz się spotkali, że to on jest tym milczącym dziwakiem z pubu. Nie wiedział, co go wtedy napadło, dlaczego miał te dziwne myśli. Ale pewnie go nawet nie zauważyła. Kobiety takie jak ona mają tłumy wielbicieli.
Przypomniało mu się, jak skręciła wronie kark.
Popatrzył na drogę. Teren był tu zupełnie płaski. Ani jednego wzgórza, ziemia ani się nie wznosiła, ani nie opadała. Nic tylko bezkresna czerń pocętkowana stodołami i traktorami, krzywizna skrywającej wszystko ziemi. Tylko na wschodzie widać było Ilmarsh, długi szereg niskich zabudowań. W ciemności tonęło nawet morze.
W pobliżu, za rogiem obory, stał kontener. Sterczały z niego zardzewiałe narzędzia rolnicze i jakieś maszyny. W środku coś się trzepotało.
Alec podszedł do błyszczącego plastikowego pojemnika. Nie wiedział, co to może być.
Musiał przesunąć trochę taczkę, ale sprawa szybko się wyjaśniła.
Metaliczny i trochę sflaczały, to podnosił się na wietrze, to opadał.
Balon.
Z napisem: „Wszystkiego najlepszego z okazji szesnastych urodzin”.