Читать книгу Dziennik śmierci онлайн
4 страница из 108
Dla Angeli wysoki sezon oznaczał tłumy szczęśliwych zakupowiczów z wypchanymi portfelami w kieszeniach i torebkach, gdyż w okresie przedświątecznym gotówka na krótko wracała do łask. W dzisiejszych czasach przez resztę roku większość mieszkańców Los Angeles w ogóle nie nosiła przy sobie pieniędzy, nawet drobniaków. Za wszystko płaciło się kartą – bez względu na to, czy ktoś kupował paczkę gum do żucia, czy wydawał fortunę na Rodeo Drive. Era transakcji elektronicznych nastała na dobre. Bez gotówki wszystko było prostsze, chociaż dla sprzedawców czy właścicieli sklepów i tak nie miało to większego znaczenia. Angela jednak nie pracowała za ladą. Nie była właścicielką sklepu, lecz złodziejką kieszonkową, więc popularność transakcji bezgotówkowych nie przynosiła jej korzyści. Owszem, mogła robić użytek z kart kredytowych i smartfonów, które wpadały w jej ręce – i robiła – ale w tej branży przede wszystkim liczyła się gotówka. Dlatego okres przedświątecznych zakupów zawsze wywoływał uśmiech na jej twarzy.