Читать книгу Dziennik śmierci онлайн
41 страница из 108
– Mam to zgłosić? – spytał Garcia, odkładając szpadel. – Będziemy tu potrzebowali całej ekipy. Trzeba przekopać ten teren, żeby sprawdzić, czy w okolicy nie ma innych grobów.
– Najpierw musimy zajrzeć do środka – odparł jego partner, wskazując głową drewnianą skrzynię.
– Nie sądzisz, że lepiej zaczekać na techników i posiłki? Niech najpierw ktoś wyciągnie tę trumnę z ziemi i zabezpieczy wszystko, co da się zabezpieczyć, zanim ją otworzymy.
– Słuszna uwaga – zgodził się Hunter. – Ale na razie odkopaliśmy tylko drewnianą skrzynię, w której równie dobrze ktoś mógł pogrzebać pianki cukrowe. Żeby wszcząć śledztwo, musimy znaleźć ciało.
Garcia dmuchnął w zaczerwienione dłonie, które piekły go nieznośnie. Chciał zaprotestować, ale wiedział, że jego partner ma rację.
– Teraz pozostaje nam tylko wyciągnąć gwoździe i podważyć wieko – dodał Hunter.
Z gwoździami nie poszło im tak łatwo, jak się spodziewali. Były wykonane z mocnej stali i miały ponad pięć centymetrów długości. Zamiast je podważać, detektywi mogli rozbić wieko łomami, ale chcieli zachować skrzynię w możliwie jak najlepszym stanie. Byli wyjątkowo ostrożni i starali się nie odłamać ani jednej drzazgi, toteż usunięcie wszystkich dwunastu gwoździ zajęło im prawie dwadzieścia pięć minut. Kiedy skończyli, spojrzeli po sobie. Mieli spocone, brudne od ziemi twarze i ze świecącymi latarkami na czołach wyglądali jak górnicy.