Читать книгу Dziennik śmierci онлайн
37 страница из 108
To był chłodny dzień, przynajmniej w mniemaniu większości mieszkańców Los Angeles. Słońce nie przygrzewało zbyt mocno i temperatura dochodziła jedynie do czternastu stopni Celsjusza, jednak marsz w trudnym terenie sprawił, że obarczeni ciężkimi narzędziami detektywi szybko zaczęli się pocić.
– Według nawigacji satelitarnej miejsce, którego szukamy, powinno być za tamtymi drzewami – odezwał się Garcia, ocierając pot z czoła, i wskazał przed siebie.
Chwilę później, gdy wraz z Hunterem okrążył kępę drzew, przystanął i popatrzył na ekran smartfona.
– To chyba tu – powiedział, rozglądając się dookoła. – Wybacz nieznajomość tematu, ale jak dokładne są te współrzędne?
– W gruncie rzeczy zależy to od dwóch głównych czynników – wyjaśnił Hunter. – Od pozycji na powierzchni Ziemi, a dokładniej od szerokości geograficznej, na której dokonuje się lokalizacji, oraz od transformacji danych.
Garcia spojrzał na niego z obojętną miną.
– A co to oznacza w języku zwykłych śmiertelników?
– Wybacz. – Hunter uśmiechnął się lekko zakłopotany. – Cóż, mówiąc krótko, im więcej cyfr po przecinku, tym bardziej precyzyjna lokalizacja. Jeśli chcesz, możesz określić pozycję danego miejsca z dokładnością do kilku centymetrów.