Читать книгу Czerwony jeździec онлайн
17 страница из 123
– aturalnie! Ale od czego ma się oczy? Jasne, że jak się nie ma wiedzy ani doświadczenia, to o czym tu gadać. Ich jedyna zaleta to proletariackie pochodzenie! – wypaliła. I zreflektowała się. Ręka, drobna i biała, zastygła na powierzchni grubej, szarej rękawicy.
Zajcew pośpieszył jej z pomocą: udał, że niczego nie usłyszał. Zmienił temat. Podsunął jej listę.
– Olgo Dmitrijewno, a czy ci towarzysze od dawna u was pracują?
Ta nieco zbyt szybko schwyciła kartki wypełnione niebieskimi grządkami liter. Z przesadnym skupieniem wzięła się do czytania. Opuściła oczy. Tylko zaczerwienione ucho ją zdradzało. I jeszcze rękawica. Znowu pojechała na drugi koniec stołu.
– Graczew, pracuje u nas… Popowa przyszła później… Korobow zaczynał, kiedy… Sztiglic – mamrotała – daj mi, Boże, pamięć…
Zajcew już pogodził się z tym, że będzie musiał cisnąć się razem z wracającymi do miasta robotnikami. Imiona szumiały i ulatywały. Usypiały niczym kapanie deszczu. Niemniej jedno z nich zadudniło nadzwyczaj potężnie. Zajcew przebudził się; początkowo myślał, że się przesłyszał.