Главная » Czerwony jeździec читать онлайн | страница 94

Читать книгу Czerwony jeździec онлайн

94 страница из 123

– Co robią konie? Przed wyścigiem? Chodzą sobie, rozgrzewają się.

– Towarzyszu – powiedział gniewnym głosem Zajcew.

– Przyjeżdżają do Leningradu – odrzekł dyrektor niedbale, prawie ze znakiem zapytania.

Zajcew nabrał czujności. Poczuł to złodziejaszek dyrektor. W jego głosie zabrzmiało więcej pewności, radosnej pewności psa, który wreszcie zrozumiał, czego od niego chcą: – Jak pragnę zdrowia. Dobę przed wyścigiem przywieziono Pierniczka z kołchozu.

– Na który dworzec?

– Z Tuły przyjechał, tego… To na Tulski, tego… Od strony, znaczy się, Moskwy. Na Dworzec Moskiewski. Moskiewski! – klarował dyrektor. W jego głosie czuć było ulgę: gliniarz chwycił się innego tropu, upiekło się.

„No, Jurko, klient jest twój?” – pomyślał Zajcew, po czym bez podziękowania i pożegnania nacisnął widełki telefonu.

Poprosił o połączenie z Dworcem Moskiewskim.

* * *

Doba! Z każdą minutą jedna zamieniała się w dwie. Zajcew czuł nieomal fizycznie, jak gaz ulatuje. Fosforowodór? Fosgen? Chlor? Już niedługo nie będzie żadnej odpowiedzi na to pytanie. Ani śladu. Miał wrażenie, jakby to nie był jakiś gaz bojowy, ale tlen. Tlen, który ucieka z jego własnych płuc. Drapało go w gardle. W ustach miał metaliczny posmak.

Правообладателям