Читать книгу Czerwony jeździec онлайн
99 страница из 123
„Wszystko da się prosto wyjaśnić” – pomyślał, czując gorycz porażki. Ćwiczenia wojskowe. Wiatr pędzi obłok trucizny w stronę torów. Nieszczęśliwy wypadek, a nie sprawa kryminalna. Czego należało dowieść. Tylko jak? Zadzwonić do znajdujących się wzdłuż trasy poligonów wojskowych. Zapytać miejscowych meteorologów.
– Towarzyszu śledczy! – Jego myśli przerwał gromki młodzieńczy głos. Zajcew nie od razu skojarzył, do kogo należał: tak był donośny.
Odwrócił się. W otworze wagonowych drzwi błysnęły Okulary imienia Wybitnego Kompozytora Dmitrija Szostakowicza. Sterczał tam młokos, trzymając w zwycięsko uniesionej ręce niewielki wacik.
* * *
Czekali na samochód z Kraczkinem. Strażnik wyszedł im na spotkanie.
– Czy to ściśle dowiedzione? – Zajcew mimo wszystko postanowił spytać o to osoawiachimowca.
– Chemia to jest nauka ścisła – odpowiedział tamten wyniośle.
– Wspaniale, wspaniale.
Kraczkin dopiero zbliżał się do nich z sakwojażem w ręce, a Zajcew już wiedział, że zdążył wykonać w wydziale śledczym swój nowy numer cyrkowy pod nazwą „A co towarzysz Zajcew? A gówno!”. Pośpieszył się. Zajcew uśmiechnął się ironicznie.